koniec lata
To już koniec lata. Mgła nad Krakowem dzisiaj rano właśnie mi to uświadomiła - to była mgła już wrześniowa. I co z tego, że ostatnie dni sierpnia w kalendarzu i że jeszcze pewnie będzie gorąco - po lecie i tyle. Żegnanie lata miało miejsce w Nowym Sączu, gdzie pojawił się DESZCZ. Niestety, podczas wieczoru, który był przeznaczony dla teatru. Nie zobaczyliśmy więc spektaklu Teatru Snów (i, prawdę mówiąc, nie zdążyliśmy też porozmawiać dłużej niż przez chwilę). Poza tym jednak najmilszym aspektem festiwalu były spotkania (bo reszta to cała seria negocjacji i kompromisów - koniecznych przy tego typu okazjach, ale nie zawsze pozostawiających najlepszy smak). Włóczęga po Krakowie z Willim i Gerardem, powtórka tejże z Maren i Rudim, nagrywanie w miasteczku galicyjskim (taka folkowa wersja Disneylandu z ajentami i pracownikami niechętnymi wszystkiemu, co narusza marazm i ich święty spokój) fantastycznej sesji instrumentów karpackich... Obiady, transfery, krążenie samochodem, piwo późno wieczo...