i znowu koncówka roku
Kolejny Sylwester - znowu na Sopatowcu (to już chyba poza raz trzeci, albo czwarty?). Tym razem chętniej zaszylabym się w jakiejś odleglej siedzibie arktycznej albo choćby w opactwie tynieckim (mają tam pokoje do wynajęcia i nie musi się uczęszczać!), ale co zrobić, powitam NOwy Rok w grupie miłych ludzi (częściowo zapewne znanych). Zazdroszczę jednak trochę kotu i wszystkim, którzy mogą się zaszyć. Ma być mroźnie, to pocieszające i może wybierzemy się na Przehybę. Nie bierzemy nart, bo targamy ze sobą instrumenty. Mam nadzieję, że na szusowanie jeszcze przyjdzie pora, czas sylwestrowy to najgorszy okres z możliwych, zresztą Zakopane już podobno zakorkowane, w słowackich Tatrach mniej lub bardziej podobnie (ciekawe, czy są tłumy Rosjan i Ukraińców, jak w latach ubiegłych?).