Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2006

flashback part 1.

Obraz
Góry są wielkie, a ja malutka... to Boguś, złotko, zrobił taką fotkę - na prośbę, żeby uwiecznić mnie z fragementem tej części Pirinu, która zbudowana jest z białego marmuru. Więcej fotek wkrótce na Flickrze . A tu będzie więcej flashbacków.

jesień...

...ale za to jaka piękna! wróciłam z wakacji prosto w wir spraw rozmaitych. w Pirinie było doskonale... w pięć osób biwakuje się w wysokich górach dużo lepiej niż we dwójkę. znowu stanęłam na szczycie Wichrena - to bardzo piękna góra, bardzo dla nas łaskawa, bo znów zaoferowała nam piękną widoczoność. powietrze nie było wprawdzie tak krystaliczne, jak 3 lata temu, ale za to udało nam się zejść z gór przed wyraźnym załamaniem pogody. tym razem kozice się nie pojawiły i zamiast uroczego biwaku w sielankowym otoczeniu Mozgowiszkiego Ridu musieliśmy wybrać (ze względu na deszcz) noclegownię nad Tevno Ezero. to kolejna lekcja elastyczności - plany i marzenia zazwyczaj przybierają zupełnie inne kształty, sęk w tym, żeby sobie z tego powodu nie robić "ciężkiej głowy", jak mówią Słowacy. co prawda długotrwała praca naukowa pozbawiła mnie trochę kondycji, ale i tak jestem z siebie dumna - 10-godzinny trekking znad Tevno Ezero do Rożena poszedł jak z płatka. było dość ekstremalnie, na

lost 2

no i się zaczęło. ale już od pojutrza będę zagubiona w znacznie przyjemniejszy sposób, po krótkim (3 dni!!:-((((() pobycie w Sinemorcu przerzucamy się w góry Pirinu. chcemy powtórzyć brawurowe przejście z 2003 roku: Bansko - Wichren - Mozgowiszki Rid (pod szczytem KAmienicy) - chiża Pirin - Rożen - Melnik. Żal mi trochę ciepłego morza, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym zmarnować całe 12 dni wolnego z dala od jakichś wysokich gór (wysokich, to znaczy przynajmniej 5 dni ponad granicą lasu). To miałyby być baaardzo długie wakacje, rok temu marzyliśmy o miesiącu w Bułgarii, a okazało się, że są to moje najkrótsze wakacje od jakichś 5 - 8 lat. No cóż, może nadrobię na nartach zimą. I mamy jeszcze jedną zaległą wycieczkę rowerową na Węgrzech, przez Góry Bukowe. Oraz niezrealizowany wypad w Tatry, w tym roku była w Tatrach tylko 2 razy. Może lepiej zacznę się pakować.