THE PETER BRÖTZMANN CHICAGO TENTET

To było jeszcze w niedzielę (Centrum Mangha), ale koncert z gatunku tych, które na długo odbierają mowę. Nic więcej nie da się powiedzieć. Niewiele jest sytuacji, w których 10 osób na scenie i ani chwili poczucia, że ktoś jest zbędny, wręcz przeciwnie, wiele momentów, w których słychać, że absolutnie każdy muzyk jest niezbędny. Jak dla mnie absolutną klasą (oprócz samego Mistrza, rzecz jasna) jest Mats Gustafsson, świetne rzeczy z wiolonczelą (i to nie tylko przetwarzając ją elektronicznie, ale posługując się niezwykłą techniką gry) robił też Fred Lonberg-Holm, ale... no właśnie zaraz musiałabym wdać się w opis poszczególnych elementów, a to z kolei rozbiłoby całość na jakieś pojedyncze odpryski. Na razie chcę jeszcze pielęgnować to doswiadczenie w całości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na razie tylko testuję

london calling

104