książki mi się zbuntowały!

I wypadły z regału! A regał się trochę rozwalił! (to znaczy półki "wyszły" i spadły z podpórek). To wszystko chyba dlatego, że dzisiaj frenetyczne pisanie sylabusów (a więc ekstatyczne wertowanie literatury także), part 1. (wedle nadzwyczaj biurokratycznych nowych procedur, tabelek i szatańskich wymogów z urzędniczego piekła rodem). Aż się przy tym spociłam. A to dopiero jakieś 30% tych tabelek wypełnionych, geez.
I teraz leżą sobie książki w stosach, spadając z hukiem co i rusz. Kot zachwycony, że może to spadanie inicjować, ja się wściekam, bo na półkach znam ten układ na pamięć i sięgam bez otwierania oczu, a kiedy leżą w stosach, nie mogę polegać na pamięci ciała. Mała apokalipsa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na razie tylko testuję

london calling

104