104

W dalszym ciągu bardziej po stronie nietrwałości i zaawansowanej praktyki obserwacji przeciwności losu, przeszkód i klęsk różnego rodzaju (w rodzaju na przykład spotkania w sprawie pieniędzy za wykonaną kilkumiesięczną pracę, których raczej nie dostanę, a jeśli już, to nieprędko i być może po prawniczych ceregielach, o których nie mam pojęcia). Wyraźnie więc jestem na fali obdarowywania świata (choć niespodziewanego, niezamierzonego i mimowolnego) różnymi formami energii - od aparatów fotograficznych po zarobione, acz niewypłacone należności. Co robić, obserwuję więc tę wersję płynności starając się choć trochę tym ubawić, nawet jeśli wcale mi nie do śmiechu, a wręcz przeciwnie. Bonusem może być osiągnięcie stanu bodhisattwy jeszcze w tym wcieleniu, co jest ofertą nie do pogardzenia. No chyba, że odetną mi energię elektryczną, wtedy po prostu niczego nie zauważę. Bredzę.
A miało być o cudownym, opatrznościowym autobusie nr 104, który zawozi mnie z mojej pętli pod same bramy Wydziału Zarządzania i Komunikacji UJ. O to akurat nie prosiłam, a mam. Czyli te przepływy energii jakby się odrobinę wyrównują. I są już truskawki po 6 zł. I nie muszę po nie jechać na Kleparz.

Komentarze

  1. na Starym po 4zł :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a w Nowym Sączu po 3 zł :-) nadchodzi czas truskawkowego wypasu!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak! Truskawki bardzo pomagają w osiągnięciu najróżniejszych stanów :)
    ovoo

    OdpowiedzUsuń
  4. E tam. Kiedys to byly truskawki. Teraz to tylko produkty truskawkopodobne, nie tak slodkie jak kiedys, jakies takie twardawe, "plastingowe".

    OdpowiedzUsuń
  5. może i tak, ale tymi niegdysiejszymi truskawkami się już nie najem (a nawet ich nie pamiętam, żal :-((, a te obecne mam przed sobą... mniam...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Na razie tylko testuję

london calling