zamagurske tajomstvo

Jak widać, Zamagurie ma swoje tajemnice, niektóre i tym razem pozostaną nieodkryte... To, że gablota niezwykle plastycznie ujawniająca zawartość talerzy w restauracji-pubie Nova w Spiskiej Starej Vsi przykuła moją uwagę, miało jednak swoje dalekosiężne konsekwencje. Skoro już zaczęłam czytać gabloty, pomyślałam, to kontynuujmy. I tak - przesunąwszy się nieco w lewo - trafiłam na tablicę ogłoszeń gminnych. Wśród nich widniał inserat zachęcający do kupowania staroveskiego miesięcznika, Zamagurskych Novin, za jedyne 1 EUR, do nabycia w mestskej knižnicy. Ponieważ znakomita część nieodpartego uroku Europy Środka (a zwłaszcza Słowacji) kryje się w bardzo lokalnych inicjatywach i projektach miejscowych zapaleńców, a każde miasteczko i każda wieś nieomal zawsze kryje w sobie jakieś tajomstvo, którego odkrycie sprawia, że nasze życie staje się od razu bogatsze, pełne inspiracji i zachwytu, nie oparłam się i tym razem. Ruszyliśmy dziarsko do mestskej knižnicy po miesięcznik - wywołując przy okazji niemałe poruszenie i nabywając okazji do miłej pogawędki po słowacku z personelem, zaskoczonym chyba naszą wizytą i zakupem nie mniej, niż gdyby zjawili się tam kosmici (mówiący po słowacku oczywiście). Przy okazji dostaliśmy gminne pisemko Starovešt'an i odkryliśmy - dzięki precyzyjnej informacji - wreszcie lokalizację bankomatu w Spišskej Starej Vsi, ukrytego przemyślnie w załomku muru (jedno tajomstvo mniej). Już pobieżny przegląd Zamagurskych Novin przy dość pospiesznym preso s mliekom w cukierni na rynku upewnił mnie, że to był - jak zawsze, kiedy kierujemy się inuticją - strzał w dziesiątkę. Gazetkę robi ekipa młodych Zamagurców, z których np. Lukaš Marhefka jest studentem Filmovej a televiznej fakulty na VŠMU w Bratysławie, a Lidia Dermova - kulturologii (czyli kulturoznawstwa) na Uniwersytecie Komenskiego tamże. Kolejna z redkatorek - Simona Bombarová studiuje etnologię na tym samym uniwersytecie, w ekipie jest jeszcze nauczyciel angielskiego i informatyki w szkole w Spišskej Starej Vsi. Wspólnie tworzą też miejscowe Divadlo Ramagu. 6 kartek miesięcznika wypełniają naprawdę interesujące artykuły, pisane z perspektywy młodych ludzi, dla których Zamagurie nie jest miejscem zsyłki, ale miejscem z wyboru - czuje się, że nie jest im obojętne, co się między kopcami dzieje. Przede wszystkim zaś widać, że potrafią wyłowić ludzi z inicjatywą: dwa bardzo fajne wywiady świadczą o tym najlepiej - jeden z Mariánem Štefaňákiem, najmłodszym wójtem Zamaguria (rocznik 1985!), starostującym w Matiašovcach (wsi, która od 86 lat ma swój teatr!), drugi - z młodym, 16-letnim raperem i hiphopowcem ze Starej Spišskej, Stano Mirgą, która mimo młodego wieku i przeciwności losu prezentuje godną podziwu determinację.
I wszystkie te tajomstva pozostałyby zupełnie nieodkryte, gdyby nie z pozoru bezcelowe przyglądanie się ścianom małego, zamagurskiego, trochę zagubionego między górami miasteczka. Jeśli wydaje Wam się, że Spišska Stara Ves jest senna, to padacie ofiarą powierzchownego, pierwszego spojrzenia - jeśli chodzi o słowackie wsie i miasteczka, nieraz takie spojrzenie prowadzi zupełnie na manowce. Pod tymi pozorami kryje się coś znacznie więcej. Jednym słowem, ekipie Zamagurskych Novin držime palce. I Stano Mirdze też. Romano čavo z Zamaguria, któremu "hudba od mala v žilach prudi".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na razie tylko testuję

london calling

104