Rumunia
W tym wszystkim zapomnialam zupełnie, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam na kilka dni do Rumunii - ciekawe, swoją drogą, na którym z twardych dysków znajdują się fotki z awanturniczej wyprawy do Rumunii i Republiki Mołdowy z 2002 roku... I przypomnialam sobie właśnie pisząc to zdanie, że są! są! są! Wszystko oczywiście dzięki sieci. Są w moim foto streamie na Flickrze. Bardzo długo więc nie byłam w Rumunii i ciekawa jestem, jak teraz będzie, mam nadzieję, że zobaczę kilka podobnych obrazków, jak podczas tamtej podróży.
Póki co, jestem kompletnie wykończona, ale skończylam wreszcie zaległy artykuł i teraz pławię się w poczuciu dobrze wypełnionego obowiązku (tym, bardziej, że nie potrwa ono długo, bo cała kolejka już czeka).
Na szczęście przemiła Pani z Privatloggi i Jokkmokk znalazła dla nas pokoik na czas Jokkmokk Marknad (a to najtrudniejsza część przedsięwzięcia - znaleźć w tym czasie nocleg w miasteczku, hostel zresztą już w całości zajęty i nie ma wolnych miejsc) w willi z kotami jakiś kilometr od centrum. I okazało się, że Kraków ma połączenie ze Sztokholmem (wprawdzie Ryanairem, którego nie lubię) i na Skavsta (którego nie lubię), ale to lepiej niż z Katowic. Ech, Północ... (ale póki co, 23.23)
Komentarze
Prześlij komentarz