blokowisko i małe sklepiki
Jakiś czas temu wyjawiłam swój pogląd na kwestię tzw. małych sklepików vs. hipermarketów, dzisiaj będzie swego rodzaju postscriptum. W dalszym ciągu pozostaję sceptyczna wobec bezkrytycznych pochwał stawiających owe małe sklepiki automatycznie w jednym rzędzie z mitycznymi duchami opiekuńczymi wszelkiej maści. Male sklepiki bywają bowiem różne, są i takie, które upadają zasłużenie. Są jednak i takie, które pokazują, na czym cała ta sztuka, zwana handlem, polega. Nie chodzi bowiem tylko o wymianę towarowo-pieniężną - jak pokazuje to cała kultura Wschodu (która u nas bezpowrotnie zgnięła wraz z tragedią Holocaustu), chodzi przede wszystkim o komunikację. I tak od kilku dni funkcjonuje obok pętli kampus UJ... stragan warzywny, hurra!!! Tzn. hurra jest tylko wtedy, kiedy jest tam Pani. Kiedy jest Pan, to się człowiek dowiaduje: a to, że towaru się nie dotyka, a to, że nie wie, czy papryczki są rzeczywiście ostre, a to ogólne zniechęcenie wyraża się w niezbyt ochoczej komunikacji. Jestem wt...