nie brooklynski most


nie, nie brooklynski. williamsburg bridge. ktorym spacerowalismy o 24.00, po koncercie w klubie Tonic, i czulismy sie szczesliwi. rzezby ze swiatla wokol nas, za nami, przed nami. ruch. ludzie jezdza na rowerach spaceruja. za mostem spotykamy shannon, ktora krzyczy: "hey, magic carpathians!". przed chwila byla w tonicu, teraz zmierza na urodzinowe party gdzies tam, w plataninie ulic. wedrujemy dalej i przypomina sie kazdy bliski sercu film: brooklyn boogie, lulu na moscie, dym, clerks, kawa i papierosy, film Spike'a Lee o goracym Brooklynie i MArtina Scorses o jego Nowym Jorku... czuje, ze Wielkie Jablko stalo sie odrobine i moje. dobrze znane ulice (lepiej niz na przyklad w Lomzy czy Olsztynie), ulubione miejsca sniadaniowe (bajgle i kawa), ulubione sushi bary (rolki z avocado sa i tutaj...). przygladanie sie ulicy z poczuciem, ze jestem u siebie. small talk z wlascicielem bookstore'u Albatros przy czwartej ulicy, zawrot glowy w http://www.strandbooks.com - w koncu to 18 mil ksiazek! Dotarcie do polki "social studies" i podpolki "cultural studies" zajelo mi 30 minut, tyle bylo ciekawych rzeczy po drodze. Zwyciezyl obowiazek, zakupilam solidny zestaw kulturoznwczy i medioznwaczy (m.in. ksiazke o reality tv z 2005 r., wiec na pewno bedzie troche swiezych rzeczy). nie znalazlam ksiazki Homi Bhaby, ani Nestora Canclini, na ktore poluje, ale za t natknelam sie na ksiazke Gauntletta Media, Gender and Identity, na ktora poluje od 3 lat. wzcesniej, w albatrosie, zakupilam tomik Carlosa Williamsa Carlosa, jednego z moich ulubionych poetow. 5 dolcow. niewiele za odrobine poezji, ktora ratuje swiat. tak naprawde chcialabym jednak kupowac ksiazki motywowana czystym pozadaniem - kupilabym wtedy cala polke ksiazek o Ameryce i o Nowym Jorku.
A popoludniowa sjeste spedzilismy na gornym MAnhattanie, w cudzym mieszkaniu, gdzie wisza obrazy Picassa (si, si!) oraz Diego Rivery. Ale to dluga historia. O gadach.
Moze innym razem.
w kazdym razie Nowy Jork jest nieobliczalny. krazymy w jego arterich bez strachu, bez nadziei, bez oczekiwan, z dobra energia. zawsze. i za to go kocham.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na razie tylko testuję

london calling

104