c.d.

... czyli po prostu ciąg dalszy. Bo to: niewidzialność = obojętność jest z tej samej kategorii, choć z ekologią pozornie nie ma nic wspólnego. Pozornie. To jest ta sama postawa: parkuję na chodniku tak, że matka z wózkiem nie przejdzie, popędzam z niecierpliwością (najczęściej odgłosami wydawanymi paszczą) nieporadnie wysiadającą z windy albo autobusu osobę  i wyrzucam tekturowy kubek w lesie albo do rzeki, albo do rowu koło drogi. Albo resztki z remontu na łące w krzakach na Ruczaju. Wbrew pozorom nie moralizuję. Próbuję wyjaśnić, że zasłanianie się "świadomością ekologiczną", którą trzeba zmienić, psu na budę się naet nie zda. Jest tylko wygodnym wytrychem technokratów. Tematu jeszcze wciąż nie wyczerpałam.

Komentarze

  1. Cieszę się, że mogę przeczytać ten temat ujęty kulturowo-lokalnie :)

    Patrząc tak na istotę ludzką, niby to stworzenie delikatne. Wytrzymuje fizycznie jedynie sześciokrotną siłę przyciągania ziemskiego. Ale już gdy zwróci się uwagę na wytwory techniczne - choćby platformy wiertnicze, to już przybliża się oblicze potęgi osiągnięć, które przewyższa zdolności naturalne.

    Dlatego,faktycznie koncepcja rozpędzonej machiny degradacji środowiska, którą ciężko powstrzymać może mieć miejsce. Natura zapewne samooczyści się. Tylko... że nie warto konać w spalinach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Natura sobie poradzi - też tak uważam. To raczej my mamy marne szanse, jeśli przyjąć, że to jakaś rozgrywka. Zdarza mi się zachwycać wytworami technicznymi, naprawdę :-) Np. budowa olbrzymiego węzła autostrady albo, lepiej, elektrownia wiatrowa (wiem, nie wszyscy je lubią, też mają negatywny wpływ, ale nie należę wbrew pozorom do ortodoksów :-). A później nachodzi mnie myśl: to dlaczego samochody działają w tak prymitywny sposób (silnik spalinowy to seria wybuchów, zasada jeszcze z XIX w.)? No coś w tym wszystkim jest trochę pochrzanione.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo trafnie. Wielki przeskok nastąpiłby właśnie przy zastąpieniu silnika spalinowego, albo elektrycznym, albo już nowej technologii. Gdyby był elektryczny, moduły baterii powinny być ładowane ze źródła odnawialnego. Taki choćby abstrakcyjny pomysł - kolektory słoneczne na pustyni Gobi ;) Ewentualnie wyniesione w kosmos i tam zawieszone. Inna opcja - wykorzystanie ciepłoty Ziemi. Jak wewnątrz jest gorąco i promieniująco...

    A poprzez naukę - fizyka jeszcze nie dotarła właściwą ścieżką do nowego źródła zasilania, choć są pewne przewidywania, teorie. Najprawdopodobniej jeszcze troszeczkę mamy za mały stopień dokładności pomiarów / eksperymentów. Ewentualnie, po prostu nie zaiskrzył się jeszcze jakiś pomysł, mimo, że ścieżka do niego jest, powiedzmy - oczywista, ale nie odkryta. W energię jądrową nie tak dawno temu również nie wierzono...

    W każdym razie jestem mocno za projektem LHC, bo tym urządzeniem właśnie można dokonać podejścia do wykrycia takiego nowego źródła energii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak poczucia współodpowiedzialności, za to coraz większa alienacja. Odcinamy się od natury, od innych ludzi, od siebie samych. Dlatego palacz stanie tuż obok niepalącego, choć ma dużo miejsca w promieniu kilku metrów, dlatego śmieci lądują w lesie i przydrożnym rowie, i dlatego nikt nie chce wpuścić auta włączającego się do ruchu.

    "Świadomość ekologiczna" to tylko słowa. I każda/y coś innego przez to rozumie. Hm... jakich technokratów? Którzy to są? Bo ja raczej widzę nie tłum zniewolony prez technokratów, ale tłum zachłannie oddający się konsumpcji. - ovoo

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Na razie tylko testuję

london calling

104