przedwiośnie, czyli żyć się nie da.

Jak w tytule. Głęboko znienawidzona przeze mnie temperatura, czyli około plus 2 stopnie i deszcz ze śniegiem. Nawet wizja jutrzejszych nart na Chopoku jawi się jakoś mniej atrakcyjnie. Wszystko jawi się jakoś niej atrakcyjnie, zwłaszcza cokolwiek, co wymaga wyjścia z naszej wieży na Bobrzyńskiego. Tyle obowiązkowych lamentów.
Znowu dwa tygodnie bez blogowania, jakoś chwilowo energia została z tego bloga wyssana, to się już zdarzało. No i może jeszcze dobijająca końcówka pracy nad tekstem "Bio Mapping Christiana Nolda - transmedialna retoryka wędrowna" do książki pokonferencyjnej (dwa miesiące po deadlinie!), kolejne trzy do napisania czekają + koncepcja rozdziału podręcznika. Ciekawe, ile wpisów osiągnę do czerwca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na razie tylko testuję

london calling

104