no cóż
a moj przedwczorajszo-wczorajszy dzień wygladał tak: 22.05 - autobus do Warszawy (okropny pojazd marki Solbus, w ktorym nie rozkładały się siedzenia, a kierowca nie chciał się zatrzymać na żadnej stacji benzynowej, bo twierdzil, ze ma liste przystanków i nie może umożliwić pasażerom korzystania z ubikacji - cóż więc mi pozostało innego, jak bieganie o godz. 2.50 po mile zakrzaczonym dworcu PKS w Kielcach...) 5.30 - Dworzec Zachodni (stolicy wdzięk i czar...), kolejka do Śródmieścia 6.10 - 7.40 - śniadanko w Coffee Heaven na Dworcu Głównym (boziu, dziekujemy za Coffe Heaven) 7.45 - metro przed 8.00 - wysiadamy sobie przy Rakowieckiej i spacerkiem na Łowicką, po drodze zakupując sok marchewkowy 9.00 - 12.00 - prowadzę warsztaty 12.30 - mała zupka szczawiowa w kawiarni Centrum KUltury Łowicka 14.05 - ekspres do Krakowa (nareszcie powrót do Małopolski) 17.25 - autobus do Nowego Sącza 19.45 - prosto do klubu Jazzgot (tak, tak, teraz w N.S...), gdzie gramy koncert 21.00 - padam z nóg, ale z...