to jest mój prywatny blog, pozostawianie "śladów", nad ktorymi mogę poniekąd tylko zapanować, zdawanie niedokładnych relacji z codziennych mikropotyczek ze wszystkim na zewnątrz.
make money with AdSense
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
...namawia mnie Dashoboard od jakiegoś czasu. A ja się cieszę, bo dostrzegam w tym symptom osobistej wolności: nie będę zarabiać pieniędzy z AdSense i nie będę konfigurować żadnych reklam na moim blogu.
Ostatecznie okazał się być dzisiaj Bardzo Zły Dzień. Bardzo. M. pozbył się naszej ukochanej lustrzanki cyfrowej w fatalnych okolicznościach - aparat wprawdzie został na siedzeniu w autobusie firmy Szwagropol, którym M. o 15.20 wyjechał z Nowego Sącz do KRK, ale zaraz, jak tylko się zorientował, to zaczął wydzwanianie i do firmy, i do kierowcy, i na PKS, i nawet do dyspozytora. Niestety. Osobnik, który zabrał czarną torbę z naszym Nikonem i nie oddał jej kierowcy, sam się prosi o kłopoty. Bo że od tej pory spotykać go będą same nieszczęścia, to pewne. Rozpacz moja jest wielka, bo to ukochany aparat był (pal diabli stratę finansową, zresztą niebagatelną..., ale tyle wspomnień i tyle zdjęć...to jakby bliska osoba zaginęła). Ech. Koniec ze zdjeciami na blogu na czas jakiś, dopóki nie pojawi się przypływ gotówki albo jakimś cudem nie wróci do nas nasz Nikon. Nie mogę przy tej okazji powstrzymać się od refleksji o tym, jak kiedyś w takich samych okolicznościach zostawiony portfel (Słowacja -...
... czyli po prostu ciąg dalszy. Bo to: niewidzialność = obojętność jest z tej samej kategorii, choć z ekologią pozornie nie ma nic wspólnego. Pozornie. To jest ta sama postawa: parkuję na chodniku tak, że matka z wózkiem nie przejdzie, popędzam z niecierpliwością (najczęściej odgłosami wydawanymi paszczą) nieporadnie wysiadającą z windy albo autobusu osobę i wyrzucam tekturowy kubek w lesie albo do rzeki, albo do rowu koło drogi. Albo resztki z remontu na łące w krzakach na Ruczaju. Wbrew pozorom nie moralizuję. Próbuję wyjaśnić, że zasłanianie się "świadomością ekologiczną", którą trzeba zmienić, psu na budę się naet nie zda. Jest tylko wygodnym wytrychem technokratów. Tematu jeszcze wciąż nie wyczerpałam.
Prawie 10 lat przerwy. Testuję więc tylko, czy jeszcze da się tutaj blogować. Przeczytałam wpisy sprzed 10 lat i zatęskniłam za pisaniem w takiej formie i za sporadycznymi, ale jednak, wyianami z czytelnikami. Nie będę oipsywać tych 10-ciu lat ani niczego uzupełniać. To jak inne wcielenie. Reinkarnacja istnieje i zdarza się na przestrzeni jednego fizycznego/biologicznego życia. Jest dokładny, precyzyjny środek nocy. 2:53 CET. Tutaj. I późne popołudnie - tam. 7:53pm CST. Nauczyłam się w międzyczasie żyć między strefami czasowymi i ponad Atlantykiem.
Komentarze
Prześlij komentarz